„Deadline” brzmi złowróżbnie. Bywa, że w jego obliczu niektórzy wciąż moszczą sobie właściwe miejsce do pracy. Albo sprzątają mieszkanie. Albo porządkują biurko. Albo robią jeszcze co innego. Chociaż często zdarza się, że następuje pełna mobilizacja.

Przez pewien czas rozmawiałem z autorkami i autorami o ich warsztacie. Przy okazji dowiedziałem się nie tylko wiele o sposobie pracy, ale także o… pisarskich charakterach.

MAREK KRAJEWSKI: DYSCYPLINA

Pierwsza rzecz potrzebna do pisania to właściwie nie rzecz w ścisłym tego słowa znaczeniu. To dyscyplina, do której przekonuje Marek Krajewski. Wstaje skoro świt – najlepiej o 5 lub 6 – i zasuwa z pracą. Pisze „pięć godzin, do godziny 11”, mówi. „Mam kawę w termosie. Wcześniej jem bardzo małe śniadanie, które wieczorem przygotowuje moja żona. Jakaś mała kanapka, może ciastko. To wszystko”. Rezultaty? Wystarczy spojrzeć na listę książek, które opublikował.

INGA IWASIÓW: DWIE TURY

Uporządkowana jest również Inga Iwasiów, która poza pisarstwem zajmuje się też pracą dydaktyczną i naukową. W wywiadzie mówiła tak: „Jeśli to możliwe, piszę rano, w południe śpię i potem mam drugą turę po 16.00. Związane to jest z fizjologią mózgu i nawykami. Nie mogę już pisać w nocy, po prostu bywam za bardzo zmęczona”. W sumie drzemka w środku dnia i podział pracy na dwie tury – brzmi bardzo racjonalnie.

ŁUKASZ ORBITOWSKI: DŁUGOPIS/PIÓRO/OŁÓWEK

Na ciekawą rzecz zwrócił uwagę natomiast Łukasz Orbitowski, ceniony autor prozy: „Jedną książkę napisałem ręcznie, Prezesa i Kreskę. Bardzo chętnie pracowałbym tak dalej. Pisanie ręczne ma inną dynamikę, zmusza do namysłu nad każdym słowem. Te nazbyt łatwo pojawiają się przy użyciu klawiatury”. Celna uwaga.

JULIA HARTWIG: OBORY

Dobrze jest też pracować na wyjeździe. Z pewnością warto mieć swoje ukochane, sprawdzone miejsce. Julia Hartwig przez wiele lat ceniła tak Obory. „Jak wyjeżdżam do Obór, świetnie mi się pracuje. Nakarmią, a także spacer zapewniony” – mówiła. I podkreślała, że to nie znaczy, że potrafi pracować wszędzie. „Nie umiem jednak tak jak Iwaszkiewicz pisać w pociągu”.

AGNIESZKA WOLNY-HAMKAŁO: MACANIE

Prawdą jest, że zawsze trzeba odpowiedniego czasu, miejsca, a czasem i gestu, który działa jak magiczne zaklęcie. Ciekawie o tym opowiada Agnieszka Wolny-Hamkało: „Macam się po gębie, pocieram policzki i czoło”. Ciekawe!

JOANNA BATOR: OKNO

Żarty na bok. Wróćmy do powinności. Utarło się myśleć, że Joanna Bator sporo biega. I to jej pomaga w pisaniu. Tymczasem w wywiadzie zwróciła uwagę na jeszcze coś: „Siedzę przy pięknym stole naprzeciwko wielkiego okna”. Genialne w swej prostocie! Przecież do pisania potrzeba dużo przestrzeni na stole. No i dobrych widoków.

OLGA TOKARCZUK: SIEDZISKO

Wybitna pisarka współczesna, laureatka The Man International Booker Prize, Olga Tokarczuk zauważa natomiast przytomnie: „Krzesło to najbardziej niedoskonały wynalazek człowieka. Dorobiłam się już wielu chorób kręgosłupa i nie mogę nadal znaleźć niczego dobrego. Był czas, kiedy pisałam na klęcznikach, ale teraz wróciłam do krzesła biurowego, obrotowego”.

AGATA TUSZYŃSKA: JAMNIK

Dobrze też mieć jakieś żywe stworzenie obok. Co zwierzę, to zwierzę. No i, wiadomo, nie jest to rzecz w żadnym wypadku. A konkretnie? Agata Tuszyńska postuluje na przykład, by to był jamnik. „Pomaga w życiu. Gdyby nie on, w ogóle nie odklejałabym się od biurka. On organizuje to pisanie. Wymaga. Najpierw trzeba z nim wyjść na poranny spacer, potem dopiero wolno siąść do komputera. I tak kilkakrotnie w ciągu dnia”.

BEATA CHOMĄTOWSKA: PLAN DNIA

O porządku mówi większość twórców. To jakby zaprzecza stereotypowi, zgodnie z którym działania artystyczne to nieokiełznana kreatywność. Beata Chomątowska już od rana stara się wszystko mieć pod kontrolą: „najpierw joga, którą ćwiczę od lat, gorąca woda z cytryną, potem śniadanie – z reguły jest to owsianka z owocami albo orzechami, danie, które można przyrządzić na dziesiątki sposobów, w zależności od pory roku. Lubię sobie też zrobić listę rzeczy do zrobienia, plan dnia”.

KAZIMIERZ ORŁOŚ: SAMOTNIA

Na koniec zwróćmy uwagę na pracę klasyka, Kazimierza Orłosia. Na pytanie o to, czy śnią mu się postaci z jego własnych książek, odpowiedział: „Nie przypominam sobie. Ale bywało tak, że w nocy, budząc się, wstawałem, żeby coś zapisać. Zdanie lub fragment do pisanej w tym czasie noweli lub powieści”. Przy okazji przyznał, że podczas pisania bywał najczęściej sam. „Dla bliskich takie zwyczaje mogą być uciążliwe. Człowiek piszący jest dziwakiem” – stwierdzał. Ale przecież, myślę sobie po ciuchu, bliskie osoby w życiu artystów odgrywają osobną, bardzo ważną, czasem kluczową rolę. No ale to już temat na zupełnie inne rozważania.

Przy kompilowaniu listy korzystałem z cyklu „Warsztat pracy”, w którym pisarki i pisarze opowiadali o swoich pisarskich obyczajach i rytuałach. Wywiady w całości dostępne są tutaj: http://martinwoolf.blogspot.com/search/label/warsztat%20pracy

AUTOR WPISU

Marcin Wilk – dziennikarz, krytyk literacki, publicysta. Z wykształcenia polonista. Publikował, głównie na temat literatury, na łamach wielu czasopism i magazynów m.in. Polityki, Tygodnika Powszechnego, Przekroju. Przełożył Równość Stuarta White’a. Opublikował dwie książki – tom wywiadów z pisarzami W biegu… Książka podróżna (2010) oraz portret gwiazdy estrady polskiej lat 70. Tyle słońca. Anna Jantar. Biografia (2015). Jest ponadto autorem cyklu rozmów o warsztacie pracy pisarskiej regularnie publikowanych na stronie Instytutu Książki. Prowadzi bloga www.wyliczanka.eu.